"Jesteś jak rosyjski rozrusznik " - powiedział mi mój mąż dziś rano.
A ranek był niezwykły. Słoneczko, wiaterek, ptaków śpiew. I takim właśnie cudownym, wiosennym, rześkim porankiem, żegnany przez Rodziców, siostrę Sylwię, rodzinkę, przyjaciół oraz Szymonka wraz z Rodziną, wyruszył Tobiasz po zdrowie dla naszego Małego Bohatera.
Rozmowy, wspomnienia, lecz nade wszystko życzenia dobrej pogody, wytrzymałości i wytrwałości oraz dobrej energii dla Tobiasza na tę niewiarygodnie trudną wyprawę zdominowały ten poranny czas.
Uściskom i dobrym życzeniom zdawało się nie być końca, lecz wybiła godzina 10 i trzeba było wystartować.
Życzmy Tobiaszowi dobrych wiatrów, życzliwych ludzi i drogi z górki.
Przed nim prawie 1200 kilometrów do przebycia, aby 29 czerwca zameldować się na Helu.
Wszytko to po to, żeby zebrać pieniądze na II etap terapii komórkami macierzystymi Szymonka Wojtali, który dzięki temu ma szanse na samodzielność w życiu.
W galerii Tobiasz PoMoże kilka zdjęć z wyjazdu : http://www.naszekalety.eu/index.php?mods=galeriakat&ida=81
A dlaczego jak rosyjski rozrusznik?
Bo jak się nie wzruszy to nie działa.
Tak, wzruszyłam się :-) Mogę być jak rosyjski rozrusznik