O łące kosaćcowej w Kaletach usłyszałam po raz pierwszy w dawno minionych czasach, gdy prowadziliśmy nasz pierwszy projekt z serii Eko Wiedz@.
Młodzież uczestnicząca wtedy w projekcie pisywała teksty o tematyce przyrodniczej, ekologicznej i społecznej publikowane w Tygodniku Gwarek i na - nie istniejącej już dziś - stronie kalety.eu. Tamta młodzież to dziś dorosłe, mądre, wykształcone osoby.
Nie było wtedy wiaty spoczynkowej, ani tablicy informacyjnej i szukając jej błądziliśmy nieraz całkiem długo.
Z roku na rok podziwiamy jak przemienia się i jak raz mocniej raz słabiej zakwita w kwietniu, maju, lub czerwcu, w zależności od warunków pogodowych.
Stało się to naszą małą tradycją, że wiosną o świcie wybieramy się na ten użytek ekologiczny, by tworzyć dokumentację fotograficzną zachodzących tam zmian.
W tym roku nasza najpiękniejsza łąka kwitnie jak nigdy dotąd. Nie niszczmy jej. Zauważyłam, że nachalna promocja tego miejsca spowodowała już widoczne zmiany w postaci wydeptanych ścieżek. Postarajmy się, jednak, odwiedzając ten śliczny zakątek nie niszczyć i nie zadeptywać niezwykłej urody kwiatów i siedlisk ptasich oraz owadzich.
Tego roku zauważyliśmy pośród traw uroczy łebek pisklęcia żurawia, które kryło się w gęstwinie. Nad nami krążyła czujnie matka czy ojciec. Wycofaliśmy się, nie zakłócając ich rodzinnej sielanki. Widziałam te ptaki pierwszy raz z tak bliska.
Przyglądaliśmy się także pracy pszczół i trzmieli, oraz innych owadów. Niedaleko przemknął jakiś jelonek czy sarenka. To wielki dar, że mieszkamy w tak pięknych okolicznościach przyrody. Doceniam to codziennie.
Zdjęcia, wykorzystane do tekstu - te ładne zostały wykonane aparatem fotograficznym przez Adama Gabryś - a te mniej ładne robiłam telefonem.