Zdaję sobie sprawę jak bardzo zabiegany jest nasz obecny świat i jak wiele każdy z nas ma wszelakich obowiązków, czy to zawodowych czy szkolnych, rodzinnych czy społecznych. Dlatego z pewną obawą zawsze zapraszam do udziału w adwentowych spotkaniach pierniczkowych. Wiem jak trudno wyrwać nam się z codziennych kieratów.
A jednak.
Nie zawiedliście mnie kolejny raz. Wszystkim uczestnikom tegorocznego Towarzyskiego Pieczenia Pierniczków z całego serca dziękuję, że znaleźliście ten czas, godzinkę lub dwie, czas, który podarowaliście drugiemu człowiekowi. Człowiekowi w potrzebie.
W pierwszy tegoroczny adwentowy weekend dom na Mickiewicza zapełnił się zapachem korzennych aromatów, brzękiem szklanek, łyżeczek, dzięcięcym gwarem i śmiechem. A w powietrzu unosiły się wspomnienia poprzednich spotkań, rozmowy o naszych codziennych troskach, ploteczki, trochę śmiech, trochę nostalgia.
Efektem tego weekendu jest z milion ciasteczek, które pięknie udekorowane spracowanymi dłońmi naszych Przyjaciół, Członków Stowarzyszenia, Wolontariuszy oraz młodzieży i dzieci, zostały spakowane i przekazane na mikołajkową akcję dla dzieci w pieczy zastępczej.
Dziękuję Wam bardzo.
Teraz polecę trochę patosem, ale czuję , że tak właśnie trzeba, bo wiem, że pomaganie innym to coś więcej niż tylko gest W tym wszystkim najpiękniejsza jest świadomość, że pomaganie nie musi być wielkim wyczynem, bo właściwie wystarczy otwarte serce, odrobina czasu i wiara w to, że każdy, nawet najmniejszy gest, ma znaczenie. Tworzymy wspólnie coś wyjątkowego, coś, co ma moc zmieniania życia na lepsze... To wybór, który odzwierciedla nasze wartości i wiarę w człowieczeństwo. To lojalność wobec idei, że nikt nie powinien zostać sam z trudnościami, i przekonanie, że razem możemy więcej. Kiedy decydujemy się na wsparcie drugiego człowieka, czy to przez stworzenie domu pełnego ciepła dla dziecka, czy przez drobny, ale znaczący gest w codziennym życiu, przypominamy sobie od nowa, że relacje między ludźmi mają sens.