Mogiły w lesie, czyli ślady tamtych dni
Chyba każde miasto ma jakąś historię zmarłych osób pochowanych poza terenem cmentarza. Ludzie polegli na wojnach, a jeszcze wcześniej osoby zmarłe na zaraźliwe choroby, czy też po prostu zmarli z jakiegokolwiek powodu, których nie można było pochować na cmentarzu ze względu na jego ówczesny brak w miejscowości - wszystkie te osoby mają swoje miejsca, w których spoczywają. Często chodzimy po takich miejscach, nie mając świadomości, że ktoś w nich zginął, a może i nawet do dziś tam spoczywa.
Miejsc takiego spoczynku zmarłych w Kaletach jest kilka. Informacje o większości z nich można znaleźć w co najmniej paru źródłach, takich jak książki czy archiwalne artykuły w prasie, jednak większość informacji przekazywanych o takich miejscach to legendy i przekazy ustne. Tak więc mamy cmentarzysko poległych w walce z Husytami w 15 wieku mieszkańców Kuczowa i Miotka rozciągające się od krzyża na granicy tych dwóch dzielnic aż do Ptasiej Góry, grób powstańca lub żołnierza przy tzw. drodze Sośnickiej, mamy pochowanych zmarłych na choroby zakaźne w okolicy wydmy polodowcowej na wschód od Drutarni (to miejsce może już niedługo zostać zniszczone na skutek działalności kopalni piasku), nieokreślona bliżej liczba osób pochowanych w okolicy wzgórza Ueberweg, są również dwa miejsca spoczynku poległych w trakcie 2 wojny światowej w lesie między Jędryskiem a Miasteczkiem Śląskim. Jedno jest oznaczone kapliczką, drugie stalowym krzyżem i ma bardziej formę grobu.
Dziś chciałabym się pochylić - dosłownie i w przenośni - nad tym ostatnim miejscem, gdyż ze wszystkich wymienionych to o nim mam najwięcej informacji.
Grób mieszkańca Kalet znajduje się w lesie między Jędryskiem a Tarnowskimi Górami. Miejsce spoczynku jest oznaczone stalowym krzyżem. Na krzyżu jest napisane pełne imię i nazwisko oraz data śmierci mężczyzny, jednak z szacunku do jego rodziny, która dalej może żyć i mieszkać w Kaletach, będę unikać podawania wprost jego danych. To miejsce nie jest całkowicie zapomniane - po dziś dzień można tam zobaczyć znicze oraz kwiaty. Na tabliczce na krzyżu możemy przeczytać, że mężczyzna zginął w tym miejscu śmiercią tragiczną w roku 1945.
Kim był ten człowiek i dlaczego musiał zginąć?
Data 1945 roku sugeruje, że ta osoba zginęła prawdopodobnie na skutek wojny. W przekazach ustnych jednak dalej krążą różne wersje na temat powodu śmierci tego mężczyzny i tego, z rąk której armii zginął.
Od osoby, która znała osobiście rodzinę tego człowieka, poznałam wersję, która wydaje się być najbardziej prawdopodobna, proszę jednak pamiętać, że to nadal tylko przekaz ustny, a nie ostateczny dowód na to, co się stało.
Mężczyzna był mieszkańcem Kalet. Na tzw. volksliście widniał najprawdopodobniej jako Ślązak lub nawet Polak, jednak nie było mowy o kolaboracji z Niemcami.
W roku 1945 wydarzyła się tzw. tragedia górnośląska. Niemcy jako reparacje wojenne wobec Rosji mieli obowiązek pracować u nich przymusowo w łagrach, jednak Sowieci w 1945 roku porywali do łagrów głównie Ślązaków, którzy nie mieli pochodzenia niemieckiego i nigdy nie kolaborowali z Niemcami, jednak z uwagi na brzmienie imion i nazwisk byli postrzegani jako Niemcy i tak właśnie traktowani, pomimo że Śląsk był niezależny, a historycznie i kulturowo miał zdecydowanie więcej wspólnego z Polską. W trakcie tragedii górnośląskiej niewinni Ślązacy byli porywani do łagrów wbrew ich woli. Łącznie na całym terenie Śląska zostało wywiezionych około 40 tysięcy mieszkańców. Imiona i nazwiska oraz historie części z nich możemy zobaczyć w muzeum deportacji w Radzionkowie.
Te wydarzenia nie ominęły również Kalet. Niektórzy mieszkańcy zostali wówczas wywiezieni, nieokreślona liczba osób została też zamordowana przez armię sowiecką - ja osobiście wiem o 2 takich przypadkach. Jednym z nich był ów mężczyzna. Był on jedną z osób która w obawie przed Sowietami uciekał przed nimi i ukrywał się w lesie. Został jednak prawdopodobnie dogoniony lub znaleziony, i zamordowany na miejscu. Zwłoki mężczyzny, tak jak wiele ciał poległych w czasie wojny, nie były transportowane na cmentarz. Został pochowany na miejscu.
Mieszkańcy jednak nie zapomnieli o nim, ani o drugim mężczyźnie który zginął w tym lesie. W krótki czas po tych wydarzeniach w tych miejscach znalazły się symbole upamiętniające śmierć tych osób. W jednym z miejsc pochówku została postawiona kapliczka która istnieje do dziś, w drugim został postawiony wpierw prosty, drewniany krzyż, jednak potem został wykonany i postawiony tam porządny, stalowy, czarny krzyż. Te miejsca możemy znaleźć do dziś.
Zachęcam wszystkich do pamięci o tego typu miejscach, oraz o okazywaniu szacunku, kiedy je znajdziemy. To nie są ciekawe anegdotki lub plotki które można opowiadać znajomym - to prawdziwa, tragiczna historia ludzi, których los zakończył się zbyt szybko. Potomkowie tych ludzi żyją do dziś, może i nadal w naszym mieście. Takie mogiły to wspomnienie życia tych ludzi, oraz wielu innych, którzy w tych i podobnych wydarzeniach zginęli zupełnie niesprawiedliwie, a ich życie zakończyło się nagle, przedwcześnie. Gdy natkniemy się na takie miejsce, poświęćmy chwilę, by pomyśleć o tej zmarłej osobie, pomodlić się o jej spokój i o sprawiedliwość. To bowiem dlatego, że mieszkańcy pamiętali o tych ludziach, możemy te miejsca odnaleźć i zobaczyć po dziś dzień. Nie pozwólmy, aby historie tych zmarłych odeszły w zapomnienie i głośmy historię naszych terenów, jest ona bowiem niespodziewanie rozległa i ciekawa, jeśli tylko ktoś chce zagłębić się nieco bardziej, a wielu mieszkańców - żyjących i nie - zasługuje na to, by być pamiętanym za swoje dokonania, żywot, i to, jakimi ludźmi byli.
Jako epilog pragnę podkreślić, że przekaz, który przedstawiłam powyżej, to nie jest stuprocentowy dowód na prawdziwość tej teorii, jest to jedynie przekaz osoby, która tę historię znała osobiście. Jeżeli ktoś z Państwa ma ochotę uzupełnić tę historię o jakieś elementy, których tutaj zabrakło, lub opowiedzieć mi o innych miejscach pochówku, nawet jeśli są to tylko przekazy ustne lub teorie - proszę o kontakt na email wlosek.monika02@gmail.com. Każda taka historia jest dla mnie niezmiernie interesująca i godna upamiętnienia, dlatego też zbieram takie informacje.




